Św. Jan Paweł II gdy odwiedził Polskę w 1991 roku w czasie mszy świętej w Radomiu w powiedział:
„Cmentarzyska ofiar ludzkiego okrucieństwa w naszym stuleciu dołącza się inny jeszcze wielki cmentarz: cmentarz nienarodzonych, cmentarz bezbronnych, których twarzy nie poznała nawet własna matka, godząc się lub ulegając presji, aby zabrano im życie, zanim jeszcze się narodzą”.
I nie były to i nadal nie są przesadzone słowa. Wystarczy spojrzeć na statystyki i porównać je chociażby z liczbą ofiar największych katastrof dziejowych XX wieku. Liczba ofiar I wojny światowej – 30 mln, II wojny światowej 60 mln. Liczba ofiar aborcji w USA – 60 mln…
Tak, to nie jest pomyłka. Od roku 1973 r., kiedy w USA wprowadzono legalną aborcję na życzenie rocznie zabijanych jest średnio około ponad 1 mln poczętych obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki.
60 mln zabitych. To tak jakby w 50 lat zgładzono całą ludność Polski z ludnością jej kilku mniejszymi sąsiadami. Niebywała, cicha zbrodnia. Adolf Hitler byłby dumny z tego Holocaustu.
Również i w Polsce środowiska prolife toczą batalię o uchwalenie ustawy o pełnym ochronie życia poczętego. W naszym kraju nie ma oczywiście takiej skali pozbawiania życia dzieci poczętych, natomiast ostatnimi czasy dyskutowana jest w dużej mierze tzw. aborcja eugeniczna.
Warto w tym miejscu również przytoczyć dane historyczne. Otóż wiele osób popierających aborcję upośledzonych genetycznie płodów chyba nie zdaje sobie do końca sprawę, że praktykę pozbawiania życia dzieci z defektami genetycznymi skutecznie wprowadzili w życie właśnie niemieccy naziści.
W ramach akcji, którą nazwano „eliminację życia niewartego życia” pielęgniarki i lekarze mieli obowiązek mordowania poprzez zastrzyk z trucizną, a później w komorach gazowych lub spalinami samochodowymi nowonarodzonych dzieci podejrzanych np. o Zespół Downa, małogłowie, wodogłowie, brak kończyn. W ramach tej akcji naziści wymordowali 100 tys. ludzi, w tym 30 tys. Polaków.
Przerażająca historia pokazująca, że również i dziś w czasach złego rozumienia demokracji, praw człowieka i wolności przekonań można zabrnąć tam gdzie najwięksi zbrodniarze.
Jak dobrze to ujął Św. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae”:
„Otóż to właśnie ma dziś miejsce także na scenie polityki i państwa: pierwotne i niezbywalne prawo do życia staje się przedmiotem dyskusji lub zostaje wręcz zanegowane na mocy głosowania parlamentu lub z woli części społeczeństwa, choćby nawet liczebnie przeważającej. Jest to zgubny rezultat nieograniczonego panowania relatywizmu: „prawo” przestaje być prawem, ponieważ nie jest już oparte na mocnym fundamencie nienaruszalnej godności osoby, ale zostaje podporządkowane woli silniejszego. W ten sposób demokracja, sprzeniewierzając się własnym zasadom, przeradza się w istocie w system totalitarny”.
zchr.pl